W dniu 14 kwietnia 2005 roku piętnaście par z gminy Parysów uroczyście świętowało pięćdziesięciolecie małżeństwa.
Już od godziny dziewiątej do Gminnego Ośrodka Kultury w Parysowie przybywały pary małżeńskie. Przy wejściu do sali widowiskowej GOK – u witała jubilatów kierownik Gminnej Biblioteki Publicznej Elżbieta Woźniak – Sionek. Na uroczystość przybyli przedstawiciele Urzędu Gminy w Parysowie, wójt Kazimierz Sionek, sekretarz Stanisław Bryłka i kierownik Urzędu Stanu Cywilnego Pani Krystyna Chmielewska. Po odnowieniu aktu zaślubin wręczono jubilatom medale i listy gratulacyjne za długoletnie pożycie małżeńskie, przyznane przez Prezydenta RP Aleksandra Kwaśniewskiego. Po części oficjalnej uczczono minutą ciszy pamięć zmarłego Papieża Jana Pawła II. Płonące świece i ogromny piętrowy tort wymownie podkreślały wielkość jubileuszu. Zarówno pracownicy ośrodka kultury, biblioteki jak i urzędu gminy dołożyli wszystkich starań, aby przybyli goście przez kilka godzin mogli wyjątkowo uroczyście świętować niezwykły jubileusz. Zagrano dla par małżeńskich tradycyjnego weselnego marsza. Nie brakowało także muzyki ludowej, polek, oberków i mazurów, granych na akordeonie. Wielu jubilatów pomimo przekroczonej już siedemdziesiątki, poczuło się na imprezie o wiele młodziej
– Wydaje się, jakby czas dzisiaj cofnął się o przynajmniej trzydzieści lat – mówiła Maria Pluta z Łukówca. – Patrząc na byłego wójta Parysowa Stanisława Woźniaka, wydaje się, że lata zatrzymały się w miejscu – dodała. Stanisław Woźniak z żoną Leokadią doczekał także złotego jubileuszu. – Jego wciąż pogodne oczy i uśmiechnięta twarz dodają wszystkim otuchy i młodości – komentował jeden z jubilatów. – Dzięki swojej żonie i ludziom, którzy byli i są zawsze dla mnie mili i przychylni, potrafię zachować pogodę ducha i krzepkie siły – mówił Stanisław Woźniak. W trakcie spotkania nie brakowało wspomnień z minionych lat. Opowiadano o dawnych zaręczynach i zwyczajach weselnych. – Jechaliśmy do ślubu w asyście kilkunastu wozów konnych – mówili Irena i Ignacy Jedynak ze Starowoli. – Konie przystrojone bukietami kwiatów, wozy wyścielone utkanymi na krosnach gobelinami, prezentowały się piękniej od najlepszych marek współczesnych aut – dodali jubilaci. Wszyscy jednak uważają, że najważniejszym w trakcie wesel była przyjacielska atmosfera. – Na poczęstunek i weselne tańce zapraszało się nieomal wszystkich mieszkańców wioski – wspominali Badurkowie ze Starowoli. – Żelaznym obowiązkiem było zaproszenie proboszcza i wójta – dodali. Małżeństwo Woźniaków opowiadało o swoim malowniczym ślubie, który odbył się w plenerze przy cudownym źródełku. - Często przyjeżdżamy z mężem w to miejsce, gdzie przyrzekaliśmy sobie wzajemną miłość – mówiła Leokadia Woźniak. – Mimo że od naszego ślubu upłynęło ponad pięćdziesiąt lat, źródełko pozostaje ciągle młode, podobnie jak nasze uczucia – dodała Pani Leokadia.
Impreza trwała do późnych godzin popołudniowych. Jubilaci wzruszeni atmosferą spotkania złożyli serdeczne podziękowania organizatorom |